Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

Pacjent zmarł po 11 godzinach na Izbie Przyjęć

Facebook Twitter

11 godzin czekał na Izbie Przyjęć wodzisławskiego szpitala, by otrzymać pomoc. Był wożony od lecznicy do lecznicy, bo nie było dla niego miejsca. W końcu 35-letni mieszkaniec Wodzisławia zmarł.

fot. powiatwodzislawski.pl

Z objawów, jakie mu towarzyszyły wynika, że mężczyzna miał zawał. Jego bliscy mają żal do lekarzy: ich zdaniem gdyby wcześniej ktoś zainteresował się jego stanem, pan Marcin wciąż by żył:

Bardzo wielki żal mam, bo można było tego uniknąć, dobra diagnoza lekarza. Nie jest jestem Panem Bogiem, ale syn mógł jeszcze żyć, bo znam przypadki takie jak on miał. Nie jestem lekarzem, ale do dzisiaj ta osoba w rodzinie mojej żyje..sześć lat temu się to stało, podobnie jak z moim synem i jeszcze żyje.

Radio90: Syn miał 35 lat. To był zawał?

Zawał. Przyjechał z pracy, mówiąc mi o tym. Spotkałam go na podwórku, spytałam co się stało? Poczuł ból w klatce piersiowej, nadmierne pocenie. On się tak pocił, że czapkę można było wykręcać. Nie jestem lekarzem, a ja już wiedziałam, że coś związane z sercem.

-mówi Małgorzata Kłosek, matka zmarłego 35-latka. Lekarz rodzinny, który wykonał mężczyźnie EKG w przychodni, natychmiast wezwał karetkę i skierował pacjenta do szpitala.

W wodzisławskiej lecznicy na Izbie Przyjęć, pan Marcin spędził kolejnych kilkanaście godzin:

O 12:30 już był na szpitalu. Podano mu kroplówkę, leżał gdzieś na dole w izolatce, no i badania krwi. Żona potem pojechała, bo musiała jechać z dzieckiem do kontroli, a gdzieś około 16:30, a 17:00 pojechali z osobistymi rzeczami do szpitala. No to syn tam wciąż leżał. Żona się niepokoiła bo raz siadał, raz się położył. Przyszła druga zmiana, następny lekarz. Dzwonił, szukał miejsca dla syna. W końcu znalazł dwa miejsca na Rydułtowach, dojechali do szpitala do Rydułtów to pogotowie stało znów na Wodzisław. Żona wyszła na izbę przyjęć, a on był skierowany z powrotem na szpital, bo nie ma miejsca. Dlaczego on z Rydułtów nie jechał na ten Racibórz? Znowu do Wodzisławia jechali i znowu czekali na pogotowie z Raciborza.

35-latek trafił do szpitala w Raciborzu przed 23.00. O 2.00 w nocy zmarł. Jego bliscy mówią o tej sytuacji, bo wierzą, że dzięki temu może w przyszłości uda się uniknąć podobnej tragedii:

Dzisiaj jest taka technika i możliwość, żeby taka opieszałość nastąpiła lekarzy. Nie winie wszystkich, bo są lekarze z powołania, ale są lekarze co traktują to tylko jako zawód, byle odbębnię swoje godziny i do widzenia. To każdego z nas może, żeby ludziom następnym udzielono natychmiastowej pomocy, jak trzeba.

W szpitalu w Wodzisławiu prowadzone jest wewnętrzne postępowanie, które ma pomóc w wyjaśnieniu tej sprawy. Na razie placówka nie udziela szczegółowych informacji. Śląski NFZ zaczyna kontrolę na izbie przyjęć w wodzisławskim szpitalu.

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj