Radio 90 logo

MUZYKA WYBRANA DLA CIEBIE • Cieszyn 95.2 fm • Rybnik 90 fm Słuchaj Online Facebook YouTube Instagram

Józefa Kielak: Pomaganie jest fajne, a czasem wystarczy dać komuś wędkę, a nie rybę…

Facebook Twitter

O wyniesionej z domu potrzebie pomagania, dzielenia opowiada w Radiu 90 Józefa Kielak, wicedyrektorka SP numer 1 w Raciborzu, pedagog, prezeska Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. - Ja wierzę w młodych ludzi, w nich jest tyle zapału, werwy - mówi Joannie Mielimonce.

Józefa Kielak

Radio 90: Jak to się stało, że pani zdecydowała się na to, żeby pomagać innym?

Józefa Kielak: Skąd samo pomaganie? Ja myślę, że tak naprawdę sama idea pomagania i to, że pomaganie jest ważne, nauczyłam się w moim domu rodzinnym, bo postawy społeczne u dziecka zawsze kształtują się we wczesnych latach rozwoju. Dlatego to wychowanie jest takie ważne.  Rodzice mnie tego nauczyli, nauczyli mnie takiej wrażliwości na drugiego człowieka, że trzeba pomagać, trzeba się dzielić przede wszystkim swoim przykładem. Ja też potem zaczęłam uczyć moje własne dzieci, już dorosłe, tego, że pomaganie jest fajne, tak bym to nazwała. I że nie można tylko i wyłącznie skupiać się na sobie, ale też zobaczyć, że wokół też są inni ludzie. To też ogólnie daje dużo, dużo takiej satysfakcji jak możemy komuś pomóc, możemy się nad czymś pochylić.

Radio 90: Co rodzice robili takiego, na co pani zwróciła uwagę i co później natchnęło Panią do takiego, a nie innego działania?

Józefa Kielak: Moi rodzice byli ludźmi, którzy potrafili np. zanieść osobie potrzebującej w miejscowości, w której pochodziłam, rzeczy potrzebne. Moja mama potrafiła dać coś komuś za darmo. Wiedziała, że gdzieś są jakieś dzieci, które nie mają czegoś, więc jeżeli mieliśmy jakieś rzeczy, których było za dużo, zaniosła tam. Ja w ogóle nie pochodzę ze Śląska, tylko z okolic Giżycka, przyjechałam tutaj za Jaśkiem na Śląsk, za moim mężem, i pamiętam, że kiedyś w naszej rodzinnej miejscowości do mamy przyszła kobieta, poprosiła o jakieś warzywa. Moja mama oddała je  za darmo. Ja pamiętam, myśmy wychowani byli w takiej atmosferze dzielenia się. I ja zresztą w takim przekonaniu – i  to też moi rodzice mi powiedzieli – że nie zawsze ci ludzie dają, którzy mają, często dają ci, którzy dzielą się. To jest różnica dawanie, a dzielenie się. Ja widziałam ten przykład, że rodzice uczyli nas wrażliwości na to od samego początku. Mnie uczyli, moje siostry, moje dzieci. Ja jestem z nich niesamowicie dumna, bo moje dzieci też wartości wyniosły z rodzinnego domu.  Mój syn zaadoptował dwa pieski z interwencji, jednego pieska z Ukrainy. Zawsze się dzieli wszystkim co ma, wspomaga schronisko. Moja córka wybiera co roku jedno dziecko, które  obdarowuje.  Mój mąż jeździ ze mną i wozi paczki. Tradycja rodzinna jest zachowana.

Radio 90: Czym Pani się dzieli? Komu Pani pomaga?

Józefa Kielak: Dzielę się czasem, dzielę się uwagą, dzielę się darami, które organizuję z różnymi ludźmi. Pomaganie i dzielenie się – to nie tylko rzeczy, czasami ktoś potrzebuje wsparcia – mówię o dzieciach, mówię o rodzinach. Czasami ktoś potrzebuje nie ryby, a wędki. Ludzie często potrzebują bodźca,  motywacji. Ja od kilku lat razem z wolontariuszami, razem z innymi ludźmi działam w „Szlachetnej Paczce” i tak tą „Paczkę” właśnie traktuję: że to jest taka wędka ani ryba. Czasami ludzie potrzebują takiej trampoliny. Pomagamy też w różny sposób. Pomagaliśmy jak wszyscy zresztą Ukrainie. Pomagam w taki sposób, że pokazuję na przykład młodym ludziom, że warto się podzielić, że warto oddać coś, że warto poświęcić czas, bo pomaganie czy dzielenie się jakby wpisuje się w ideę wolontariatu. A sama idea jest taka bezinteresowna pomoc innym ludziom, ale nie tylko. Ja też chodzę na takie konsultacje do stowarzyszenia Spectrum z wielką sympatią i wielkim podziwem dla matek, dla tych dzieci, dla których mam takie serce, bo one też nie mają wszystkiego, bo los niektóre rzeczy im zabrał, a niektóre – dał. I jeżeli możemy coś pokazać, pomóc, dać przykład, to też  staram się to robić. Ale przede wszystkim myślę, że to jest istotne: uczymy młode pokolenie. My mamy ich nauczyć wrażliwości na drugiego człowieka, nie egocentryzmu. Chcę też powiedzieć, że młodzi ludzie są naprawdę dobrzy, serdeczni, czasami mówi się tak negatywnie o młodych ludziach, ale oni potrafią pomagać z takim zapałem i to chciałam też podkreślić. Czasami się psioczy na tych młodych ludzi, ale oni mają w sobie czasami tyle pasji, że tej pasji brakuje ludziom dorosłym.

Radio 90: Powinniśmy się od nich uczyć, prawda?

Józefa Kielak: Dokładnie. Jestem pełna podziwu, bo ile razy poprosiłam o pomoc czy o aktywność, zawsze więcej otrzymuję tej werwy, tej siły od tych młodych ludzi, niż czasem od dorosłych, których się już nie chce – chociaż oczywiście nie wszystkim. Ilekroć robiliśmy jakieś akcje, zawsze młodzi ludzie byli.  My też robimy takie międzyszkolne spotkania dzieci i młodzieży i nagradzamy dzieciaki, nagradzamy osoby takie angażujące się. Proszę zobaczyć, jak działa Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Młodzi ludzie tam stoją, marzną na dworze. Wielki ukłon w ich stronę. My też mamy w mojej szkole, w której pracuje bardzo mocno rozwinięty wolontariat i jeżeli pojawia się jakakolwiek akcja pomocy, dzieciaki zawsze są. Tak samo jest zresztą w  innych placówkach.

Radio 90: Czym Pani się zajmuje na co dzień? Z jakimi problemami Pani się spotyka?

Józefa Kielak: W szkole jestem wicedyrektorem, ale jestem też prezesem Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, mam pracuję też w Miejskim Centrum Profilaktyki, gdzie prowadzę takie konsultacje dla osób z różnymi problemami, również dysfunkcjami. Z czym ja się spotykam? Bardzo często spotykam się z problemami rodzin, ale rodzin, które znajdują się w sytuacji trudnej, ale nie z  powodu biedy.  Ja też bym chciała odczarować taki model, że jeśli ktoś jest biedny, to znaczy jest patologia. Spotykam się z takimi rodzinami, które bardzo się starają, które okresowo znajdują się w trudnej sytuacji, spotykam się z ubóstwem, spotykam się z problemami natury psychicznej, ale również spotykam się z tym, że ludzie mają problemy rodzinne, dzieci mają problemy rodzinne i nie radzą sobie z nimi. Mają problemy emocjonalne. Nasze Towarzystwo Przyjaciół Dzieci udziela takiego wsparcia, organizuje na przykład wyjazdy dla takich dzieci, ale też ja staram się udzielać wsparcia rodzicom, którzy potrzebują konsultacji, pomocy i to zarówno w szkole, jak i w tej placówce. Problemy są różnego rodzaju i one dotyczą – jeszcze raz podkreślam – niekoniecznie tylko rzeczy materialnych. I to często jest też tak, że ludzie mają trudniejszy czas w swoim życiu, a to każdemu z nas się może zdarzyć, to potrzebna jest czasami osoba, instytucja czy ktoś, kto budzi zaufanie i kto pomoże poradzić sobie,  powie jak wyjść z takiej sytuacji i wskaże drogę.

Radio 90: Na święta… Czego by Pani życzyła osobom, którym pani pomaga na co dzień?

Józefa Kielak: Ja wszystkim tym, którym pomagam, życzę, żeby ten czas był taki dobry. Równowagi. Równowaga jest niezwykle ważna, bo ona powoduje, że człowiek widzi też perspektywy. Ja bym też chciała, żeby wszystkie te osoby, które na co dzień przeżywają wiele trudności przeżyły nadzieję. Czas świąt to czas nadziei i wiary w drugiego człowieka. Ja bym chciała, żeby ludzie, którym jest smutno, zawsze pomyśleli, że nie są sami. Jeszcze nawiążę do mojego domu: staram się zawsze, żeby było jedno miejsce, jedno krzesło, które czeka na zbłąkanego wędrowca. I to nie tylko tak biblijnie, ale tak po ludzku. Zatem tym wszystkim, którym brakuje nadziei i wiary, chciałabym, żeby w te święta ją otrzymali.

Czytaj także:

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj