Rybnicka prokuratura umarza sprawę śmierci kolarza podczas Tour de Pologne
"To był nieszczęśliwy wypadek" - mówi Radio90 Malwina Pawela- Szendzielorz z Prokuratury Rejonowej w Rybniku.
Do tragedii doszło w ubiegłym roku w Bełku na ulicy Palowickiej. Belgijski kolarz najechał na odblask na drodze, po czym stracił panowanie nad rowerem i uderzył w betonowy przepust.
Śledztwo zakończono w październiku ubiegłego roku, ale dopiero teraz prokuratura o tym informuje. Zdecydowały o tym względy formalne, przetłumaczenie materiałów na język niderlandzki i doręczenie ich pokrzywdzonym.
Doszło do nieszczęśliwego wypadku, kolarz zmarły Bjorg Lambrecht najechał kołem roweru na odblask znajdujący się w jezdni, stracił panowanie nad rowerem, odbił w prawo, następnie w lewo i zjechał do przydrożnego rowu uderzając w betonowy przepust, znajdujący się w rowie.
Radio 90: Ta tragedia to zbieg okoliczności i nieszczęśliwy wypadek…
Tak, doszło do nieszczęśliwego wypadku, zresztą kolarze to zawsze mówią, że oni jadą i nie wiadomo co się tak naprawdę stanie. Bo to chwila nieuwagi, moment, kolarz traci panowanie nad rowerem i nieszczęśliwie upada.
Prokuratura badała kilka hipotez – dodaje w rozmowie z Arkadiuszem Żabką Malwina Pawela- Szendzielorz zastępca Prokuratora Rejonowego w Rybniku.
Była informacja, że rzekomo wcześniej dźwigał rękę, że coś mu się dzieje, żaden z kolarzy, który jechał obok, nie potwierdził tej informacji. Z zeznań lekarzy, wynikało iż kolarz znajdował się w dobrej kondycji, nic mu nie dolegało. Inna hipotezą było to, że miał być przez innego kolarza popchnięty, również ta wersja nie potwierdziła się.
Nie było zastrzeżeń do organizacji Tour de Pologne. Z zeznań organizatora wyścigu Czesława Langa wynika, że wszystkie warunki techniczne zostały zachowane i nie było żadnych zastrzeżeń dotyczących trasy wyścigu.
