Jak radzą sobie Ukraińcy na rynku pracy w Wodzisławiu?
Ponad 3 miliony uchodźców z Ukrainy przyjechało do Polski od początku wojny. Schronienie znaleźli w gościnnych domach Polaków i miejscach przygotowanych przez samorządy. Są tacy, którzy już wrócili do swojej ojczyzny, ale większość nadal korzysta z naszej gościnności i stara sobie ułożyć życie u nas.
Podstawowa sprawa dla nich to znalezienie pracy i wielu już się to udało. Jak wygląda sytuacja uchodźców w powiecie wodzisławskim? W tamtejszym Powiatowym Urzędzie Pracy zarejestrowało się blisko 300 osób, więcej na Śląsku było ich tylko w Katowicach. Mówi dyrektor wodzisławskiego pośredniaka, Anna Słotwińska-Plewka.
Anna Słotwińska-Plewka: Już od ponad 2 miesięcy obywatele Ukrainy, możemy powiedzieć Ukrainki, bo 95% to są panie. Rejestrują się w naszym urzędzie. Są to takie osoby, które chcą, by urząd pomógł im znaleźć prace, a głównie chodzi tutaj o takie możliwości zatrudnienia, do którego urząd dopłaca swoje środki. Czyli staż, prace interwencyjne i, co ciekawe są też dwie panie, które otrzymały od nas środki na otwarcie działalności gospodarczej.
…dodajmy, że dwie wspomniane kobiety przebywają w naszym kraju od dłuższego czasu, jedna chce otworzyć salon kosmetyczny a druga sklepik z warzywami. A Ilu z wszystkich uchodźców zarejestrowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Wodzisławiu Śląskim udało się pomóc znaleźć zatrudnienie?
Anna Słotwińska-Plewka: Prawie połowie z tych osób udało się nam pomóc, przy czym w większości są to takie osoby, które zostały skierowane na staż, kilka na prace interwencyjne, ale głównie jest to staż, znacznie ponad 100 osób. Część z tych osób po zakończeniu stażu będzie musiała znaleźć innego pracodawcę, bo są to w większości panie skierowane do prac porządkowych, głównie do placówek oświatowych, do szkół, przedszkoli, ale są też takie, gdzie pracodawcy po zakończeniu stażu deklarują dalsze zatrudnienie.
W jakich zawodach pracują uchodźcy?
Anna Słotwińska-Plewka: Ostatnio zostały najpierw przyjęte na staż, ale z deklaracją dalszego zatrudnienia krawcowe i to aż 5 osób. Oprócz tego mamy asystenta lekarza weterynarii, mamy też asystentkę ds. księgowości, fryzjera, osobę do prac w branży mięsnej. Dzięki stażowi udało się zaleźć 6 pielęgniarek do szpitala, co prawda tutaj czy będzie dalsze zatrudnienie, będzie zależało od innych przepisów więc dyplomy, nostryfikacja. Są jeszcze inne osoby, mamy panią architekt, stylistki paznokci, masażystów, pomoc apteczną.
Uchodźcy nie przebierają w ofertach, szukają każdej pracy. Tym samym wypełniają luki w zatrudnieniu i podejmują pracę w takich zawodach, gdzie trudno było o naszych rodzimych pracowników. Co jednak ciekawe…
Anna Słotwińska-Plewka: Większość osób, które rejestrowały się u nas, to są osoby z wyższym wykształceniem. W sytuacji, w której się znaleźli, deklarowali chęć podjęcia jakiejkolwiek pracy. Nie było to wymaganie, że musi być to coś związane z ich zawodem, tu chodziło tylko o zarobienie jakichkolwiek pieniędzy. Stąd najwięcej osób podjęło proste prace, sprzątanie, prace w gastronomii, pomoc kuchenna, prace na produkcji.
Pojawiały się głosy „przyjechali i zabierają nam pracę”.
To całkowita nieprawda
– dodaje dyrektor Słotwińska-Plewka
Anna Słotwińska-Plewka: Na samym początku były to pojedyncze głosy, nie słuchaliśmy tych głosów, bo to nie jest prawda, nic takiego się nie dzieje. Wiele branż gastronomia, czy różne inne branże, do których są potrzebni pracownicy do prac prostych, mierzyli się z brakiem pracowników i my uzupełniamy tę lukę. Naprawdę część Polaków nie chce pracować z różnych powodów, spośród osób zarejestrowanych w naszym urzędzie połowa jest zainteresowana pracą, a większość są to osoby, które rejestrują się po to, by mieć ubezpieczanie zdrowotne. To jest problem, z którym urzędy pracy mierzą się od momentu, kiedy powstały.
Dodajmy, że obecnie w wodzisławskim pośredniaku zarejestrowanych jest blisko 2 400 Polaków i około stu obywateli Ukrainy.
Czytaj także:
