Katastrofa w kopalni Pniówek: 10 kolejnych podejrzanych w śledztwie
Katastrofa w kopalni Pniówek - zarzuty dla kolejnych 10 osób są efektem prowadzonego śledztwa, ale nie są bezpośrednio związane z katastrofą w której życie straciło 16 osób.
W śledztwie dotyczącym katastrofy w kopalni Pniówek w Pawłowicach , której skutkiem było tragiczne śmierć 16 górników i ratowników górniczych, prokuratura przedstawiła zarzuty kolejnym 10 osobom. Jednak zarzuty te nie dotyczą bezpośrednio samej katastrofy – pisze PAP powołując się na śledczych.
W grudniu ubiegłego roku prokuratura przedstawiła zarzuty pierwszym czterem podejrzanym pracownikom, którzy pełnili funkcję metaniarzy-pomiarowców w kopalni Pniówek. Ich zarzuty dotyczyły poświadczania nieprawdy w dokumentacji pomiarów stężeń metanu od stycznia do kwietnia 2022 roku.
Kopalnia Pniówek: Metaniarze z zarzutami. Mieli fałszować dane dotyczące pomiarów metanu
Śledczy uważają jednak, że ich zachowanie nie miało bezpośredniego wpływu na katastrofę i jej skutki.
Teraz 10 kolejnym osobom przedstawiono zarzuty poświadczania nieprawdy w dokumentacji, które również nie są bezpośrednio związane z katastrofą
– informuje prokurator Karina Spruś z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Dotychczasowa lista podejrzanych liczy już łącznie 14 osób. Śledczy podkreślają, że zarzuty przedstawiane podejrzanym nie mają bezpośredniego związku z samą katastrofą. W wyniku eksplozji metanu w kopalni Pniówek 20 kwietnia 2022 roku zginęło 16 osób.
W śledztwie dotyczącym katastrofy prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Gliwicach, niezależnie od którego Wyższy Urząd Górniczy w Katowicach wyjaśnia przyczyny i okoliczności wypadku. Jutro w Wyższym Urzędzie Górniczym w Katowicach odbędzie się kolejne posiedzenie komisji powołanej przez prezesa WUG. Po posiedzeniu zaplanowana jest konferencja prasowa.
Według nieoficjalnych informacji ze śledztwa, metaniarze-pomiarowcy, którzy mieli obowiązek dokonywania pomiarów stężeń metanu w wyrobiskach, które nie były objęte automatyczną metanometrią, czasem nie wykonywali tego obowiązku. Zamiast tego wpisywali do raportów wyniki z fikcyjnych pomiarów. Okazało się również, że niektórzy metaniarze, którzy sporządzali raporty, nie byli w pracy w dniu, którego dotyczyły raporty, a wpisali do nich fikcyjne dane po powrocie z urlopu.
Po katastrofie w kopalni Pniówek policja zabezpieczyła wiele nośników danych, takich jak twarde dyski komputerów w dyspozytorni kopalni, raporty z działu wentylacji oraz pamięć z ręcznych metanomierzy używanych przez metaniarzy pracujących pod ziemią. Te dowody są kluczowe w prowadzonym śledztwie.
Warto przypomnieć, że katastrofa w kopalni Pniówek była jednym z największych wypadków górniczych w Polsce od lat. 16 osób straciło życie w wyniku serii wybuchów metanu. Po pierwszym wybuchu 7 górników pozostało za tamami, które po katastrofie odgrodziły rejon pożaru od pozostałych wyrobisk. Aby dotrzeć do zaginionych, trzeba było wydrążyć nowy chodnik o długości niespełna 350 metrów. Prace ratownicze trwały kilka miesięcy.
Śledztwo prowadzone jest pod kątem nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w dużych rozmiarach w postaci wybuchu. Prokuratura bada również niedopełnienie obowiązków w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy, co narażało pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Warto również wspomnieć, że trzy dni po katastrofie w kopalni Pniówek doszło do kolejnego wypadku w nieodległej kopalni Zofiówka, w wyniku którego zginęło 10 górników. Te dwa tragiczne wypadki są obecnie przedmiotem prowadzonych przez prokuraturę śledztw.
/PAP/
Czytaj także: