Pomagają innym – wyzywani są od najgorszych. Fala hejtu płynie na medyków
"Jak pracujesz w szpitalu to tam siedź. Nie narażaj nas i naszych pociech! Nie roznoś wirusa!" Kartkę z takim tekstem znalazł za wycieraczką samochodu Marcin, nasz słuchacz. Jest sanitariuszem w izbie przyjęć w jastrzębskim szpitalu nr 2.
Po prostu zrobiło mi się przykro i żal. Codziennie narażam siebie, pomagając innym, a tak ktoś mnie traktuje
– mówi. Jak przyznaje, na osiedlu Chrobrego, gdzie mieszka, większość osób wie, gdzie pracuje.
Nie spodziewałem się, że coś takiego mnie spotka.
Wydrukowany tekst na drukarce, wsadzony za wycieraczkę. Jak przeczytałem kartkę, zrobiło się trochę niemiło. Były odczucia różne. Na osiedlu ludzie się znają. Każdy gdzieś wie, jak pacjenci przychodzą na izbę przyjęć, to również są to z osiedla mojego pacjenci. Na razie została tylko kartka dana. Może już więcej nic nie będzie. Może ktoś się wystraszy po tym, jak opublikowałem to na swoim profilu na Facebooku.
– Smutek i złość po ludzku po prostu – dodaje Marcin. Jak przyznaje, jego koleżanki i koledzy po fachu też się spotkali z falą hejtu.
Jest smutek też. To nie jest wesoła wiadomość, dla człowieka, który pracuje z ludźmi, ratuje ludzkie życie na co dzień. Obwinia mnie przez to, że jak będę w domu, to mogę zarazić innych. W komentarzach wyczytałem, kiedy dałem to na Facebooku, że gdzieś były obsmarowane drzwi farbą. Też były jakieś kartki. W Rydułtowach była taka sytuacja. Gdzieś się to zdarza na obrębie Śląska.
– W pracy mamy skafandry, pełne zabezpieczenie. Każdy dba o własne bezpieczeństwo w kontakcie z chorymi. To przykre, że tak nas ktoś odbiera
– kończy Marcin.
